FB pinterest email

18 maja 2013

SUKCES!

No sama nie mogę w to uwierzyć, ale Bobi wczoraj bez zająknięcia założył sandałki i pomaszerował dumnie na plac zabaw. Dziś też nie miał nic przeciwko temu, by je wsadzić na nóżki i iść na spacer.
Jestem zadowolona i w pełni usatysfakcjonowana.

Ale żeby nie było kolorowo, to oznajmiam pogryzienie przez muszki na placu zabaw. małe czarne cholerstwa latają i jedzą wszystkich żywcem. Musimy koniecznie zainwestować w jakieś preparaty na owady... Polecacie coś konkretnego i niedrogiego?

pozdrawiam
~Mama Marta

17 maja 2013

Długa nieobecność, sandałki i niebiescy winowajcy złego humoru.

Witamy się.
Trochę nas nie było, ale spowodowane to jest tym, że szkoda nam ciut czasu na siedzenie przed komputerem i staramy się dużo wychodzić na plac zabaw. Bo cóż może być przyjemniejszego niż zabawa z kolegami w piaskownicy, prawda?



Można uznać, że lato pełną parą, więc i letnim zakupom nie można odmówić. Oto co wyszukaliśmy w jednym ze znanych sklepów obuwniczych:


Jest niestety jeden minus - nasz syn za nic na świecie nie chce ich teraz założyć. Uparł się na swoje trampki i koniec. Nie ma mowy o wyjściu w sandałach! Jak staramy się go do nich przekonać, kończy się cała akcja krzykiem, płaczem i obrażaniem się wzajemnie na siebie... Oto winowajcy:



Wszystko byłoby fajnie i pięknie, ale nie chcemy żeby niepotrzebnie Bobi przepocił sobie stopę. Ale bądź tu mądry i wytłumacz to dziecku!!! Stopień upartości ma chyba po Mamie. Jak NIE to NIE! Czekamy więc na Dobry Dzień i liczymy, że do końca lata jeszcze sandałki będą miały szansę pokazać się na placu zabaw.

Jak wytrzymujecie upały? Bardzo dają się Wam we znaki? U nas dziś zapowiadają na wieczór burze. Szczerze nie możemy się ich doczekać, bo w powietrzu, to tylko siekierę można powiesić, tak duszno...

pozdrawiamy serdecznie
~Mama Marta

4 maja 2013

Pechowy weekend majowy i serowe drożdżówki

Tak, jak pisaliśmy na naszej stronie na facebook'u zdarzył się mały wypadek. Tobiaszek niestety miał spotkanie z kłem naszego psa i ma lekko pęknięty łuk brwiowy. Krew oczywiście musiała lać się strumyczkiem i nie chciała dać się spokojnie zatamować. A do tego histeria i krzyk wyrywającego się dziecka w ogóle nie pomagały. Nerwy musiały być powstrzymane na maksa, bo przecież matka nie może się denerwować bardziej niż dziecko, bo katastrofa murowana!!! Kilka wacików z wodą utlenioną na szczęście załatwiły sprawę.
Teraz oczko wygląda ładnie. Trochę spuchło niestety. Blizna też będzie. Druga na tym łuku...

Jako, że pogoda nie rozpieściła w ten weekend majowy naszego miasta i zmusiła nas do siedzenia TRZY DNI w domu, dziś, na osłodę popołudnia postanowiliśmy skombinować coś nowego. I po przejrzeniu strony naszej ulubionej kucharki Margaretki (link do strony odnajdziecie u nas w OBSERWOWANYCH)padło na DROŻDŻÓWKI Z SEREM!

Oto czekające na swoją kolej w piekarniku drożdżóweczki:


Muszę przyznać nieskromnie, że wyszły ZNAKOMICIE! Już połowa zniknęła.
Do tego wszystkiego zabawa na placu zabaw udana. Słoneczko wyszło i mogłam spokojnie na ławeczce łapać darmową dawkę wit. D.

Mam nadzieję, że i u Was choć trochę słoneczka dziś zaświeciło. Wiem, jak bardzo jest nam wszystkim ono potrzebne. A szczególnie naszym dzieciom, prawda?
pozdrawiam serdecznie
~ Mama Marta
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...